Przejdź do głównej zawartości

Dlaczego mam jedno dziecko ?

i na następne chcę poczekać jeszcze parę lat...

Dlatego, że po pierwsze i najważniejsze nie mam pracy. W momencie zajścia w kolejną ciążę bez zatrudnienia nie mam tak jak poprzednio żadnych świadczeń typu macierzyński, wychowawczy itp. Jak wiadomo kolejne dziecko= nowe niemałe wydatki. I skąd na to wszystko wziąć pieniądze. Z jednej pensji niełatwo utrzymać rodzinę a dodatkowe wydatki nie wchodzą póki co w rachubę. Żebrać nie pójdę, sponsorów z zewnątrz brak...a dziecku nie wytłumaczysz, że nie masz za co jedzenia kupić. Poza tym posiadając jedno dziecko trudno znaleźć zatrudnienie, a co mówić przy dwójce. Dzieci pójdą do żłobka/ przedszkola i zaczną chorować. Zaczniesz chodzić na zwolnienia. Pracodawca tego nie lubi. Ty nie dajesz rady, przyjdzie następny pracownik- bardziej dyspozycyjny.

Nie wyobrażam sobie bycia w ciąży przy aktualnym stanie rzeczy i temperamencie mojej córki. Każda ciąża przebiega inaczej. Gdyby pojawiły się problemy i musiałabym się oszczędzać, leżeć...nie ma takiej opcji. Moje dziecko w miejscu nie usiedzi, PT dużo pracuje, rodzice nadal aktywni zawodowo. Jak wytłumaczysz dziecku, że mama nie może czegoś zrobić, że z tobą nie pobiega itp. Dziecko w tym momencie może mieć żal. Nowa sytuacja, mama nie zrobi tego czy tamtego. Pojawi się bunt- moim zdaniem uzasadniony. Dziecko spędzało z tobą do tej pory czas w taki a nie inny sposób i nagle z przyczyn dla niego niezrozumiałych nie będziecie tego robić. Starszemu dziecku łatwiej wytłumaczyć takie okoliczności. Dwulatek może nie zrozumieć.

Nie jestem gotowa na to żeby wracać do pieluch, karmienia piersią, kolek, ząbkowania i innych akcji związanych z malutkim dzieckiem. Tak w tym momencie przyznam się bez bicia- jestem egoistką i myślę o swojej wygodzie. Wiele kobiet daje sobie świetnie radę z dwójką, trójką, piątką dzieci. Ja póki co nie jestem na to gotowa i nie mam zamiaru robić czegoś na przymus. Niewykluczone, że po porodzie mogę być w gorszej formie psychicznej niż poprzednio. Żadne depresje poporodowe mnie nie dopadły, ale nie wiadomo co będzie w przyszłości. 

Póki co nie mam też siły na walkę z dwójką rozwrzeszczanych Terrorystów. Są momenty kiedy nie wytrzymuję buntu jednej...a co dopiero drugie krzyczące nie wiadomo z jakiego powodu...Moja głowa by tego nie ogarnęła. 

Najczęściej komentarze typu pora już na drugie dziecko padają z ust osób, które nie mają dzieci, wysłały swoje do przedszkola lub szkoły...albo zajmują się właśnie wnukami. Nie przemawia do mnie argument, że im mniejsza różnica wieku tym lepiej, dzieci chowają się razem, ty masz spokój. Faktem jest, że młodszy od starszego dużo się nauczy, szybciej może załapać pewne rzeczy, będą się razem bawić itp. Nie jest to jednak przesłanka żeby rodzić jedno po drugim a później ubolewać nad tym ,że rady nie dajemy. Kolejne słowa jakie często słyszałam, ubranka i zabawki będziesz miała po starszym dziecku za dużo cię nie będzie kosztowało...jasne mam ubranka ale sorry jak mi się syn urodzi nie ubiorę go w sukieneczki...nie dam mu do zabawy wózka dla lalek bądź innych typowo dziewczęcych gadżetów jeżeli nie będzie tego chciał.

Dziecko musi mieć rodzeństwo...do pewnego czasu tak myślałam...będzie miało wsparcie w przyszłości, nie będzie rozpuszczonym jedynakiem...to przemawiało do mnie. Jednak obserwując wielu ludzi...widzę, że nie zawsze posiadanie rodzeństwa jest takie cudowne. Przychodzi dorosłe życie, każdy idzie w swoją stronę...i nie zawsze ma czas, ochotę na kontakty/ pomoc drugiemu... trzeciemu, czwartemu. Ktoś może powiedzieć, że zależy to od wychowania...zależy...ale nikt nie przewidzi co wydarzy się za 30 lat. Rodzice mimo tego, że wkładają całe serce w to żeby ich dziecko "wyszło na ludzi" nie przypuszczają, że brat bratu żonę odbije...bądź sytuacja taka sama między siostrami ( sytuacja wymyślona na potrzeby postu- nie miałam z taką do czynienia ) się wydarzy. Często sprawy majątkowe po śmierci rodziców potrafią poróżnić najbardziej kochające się rodzeństwo. On/a dostał/a ja nie...ale tu wina jest tylko i wyłącznie po stronie rodziców. Mam dwójkę, trójkę...więcej dzieci...dzielę po równo...jak się nie dogadają ich problem ja zrobiłem/am wszystko co było w mojej mocy.

Rozpuszczony jedynak. Nie musi wcale być rozpuszczony. Zależy to od tego jak go wychowasz. Więcej na podobny temat u Matki Wygodnej . Jeżeli złożysz sobie, że twoje dziecko musi mieć wszystko co najlepsze, być pępkiem świata, wszystko mu się należy...trzeba mu wynagrodzić to, że nie ma rodzeństwa...zatrzymaj się i zastanów się czy na pewno chcesz dziecku krzywdę robić. Nie musi mieć wszystkiego naj...ciuchów, zabawek, itp. Potrzebni są mu mądrzy rodzice, którzy nauczą go podstawowych wartości i wprowadzą w dorosłe życie tak, że sam będzie potrafił zdobyć to co najlepsze nie mając tym samym problemów w kontaktach społecznych. Człowiek bez społeczeństwa nie jest w stanie funkcjonować, każdy potrzebuje poparcia, dostrzeżenia, uznania... myśląc, że ja jestem najlepszy i postępując w ten sposób odsuwa od siebie ludzi i niedaleko wtedy do niemiłych sytuacji.

Moja córka mam nadzieję będzie miała rodzeństwo...chciałabym mieć syna następnym razem...co przyniesie los nie wiem...czy z syna, czy z córki będę się ogromnie cieszyć. Chcę jednak żeby było to prawdziwe szczęście dla wszystkich...dla nas, dla Młodej. Na pewno nie obejdzie się bez buntu z jej strony...ale to jest norma...Nie sztuką jest, że tak brzydko powiem naprodukować dzieci...a później mieć problemy w ich ogarnięciu ...i stosować jedyną "słuszną" dla wielu metodę jaką jest klaps. Sztuką jest zorganizowanie wszystkiego tak, żeby było jak najlepiej dla wszystkich zainteresowanych. Nie jesteś gotowa/y na kolejne dziecko...są różne metody antykoncepcji...najlepszą z nich jest Twoje lecące w środku nocy do sypialni. Może się mylę i moje kolejne dziecko będzie miało mi za złe, że jako babcia chodzę na wywiadówki...ale póki co nie zapowiada się zmiana liczebności w naszej rodzinie :)


Komentarze

  1. Popieram masz mądre podejście do tematu u mnie różnica miedzy dziećmi to 14 lat i mimo że zdaję sobie sprawe iż wychowuje tak jakby dwóch jedynaków to wiem że się kochaja i mogą na siebie liczyć.Dlaczego? Każdy z nich dostaje od nas tyle miłości i uwagi ile potrzebuje a gdy nas zabraknie to wiem że mogą nasiebie liczyc. A czy jako babcia bedę chodzic na wywiadówki? Cóż mówi się trudno ale obecnie babcie wglądają bardzo młodo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobny problem. Chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko i mam nadzieję, że tak się stanie. Kwestia finansowa jest dosyć ważna, choć w moim przypadku fundamentalne znaczenie ma czas. Trochę lat już mam, a wiadomo, że zegar biologiczny tyka. Zobaczymy, jak to będzie:).

    OdpowiedzUsuń
  3. podpisuję się pod tym w 100%

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama jestem jedynaczką i nie chciałabym żeby moje dziecko też było samo, ale również nie będę robić nic na siłę i dlatego tylko, że tak wypada. Wszystko zgodnie z sobą i w swoim czasie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane